Archiwum 23 maja 2019


Nie wiem kim jestem
23 maja 2019, 23:41

To wszystko mnie zmieniło i nadal zmienia. Nie wiem, kim jestem, kim będę, co chcę dalej robić w życiu (oprócz tego, że akurat nie mam zbytnio na nie ochoty). Czuję się odarta ze złudzeń, pozbawiona granic ale i siły. Tłumione w środku emocje czekają tylko na moment wyładowania. Jeden mały blondynek mijający mnie na ulicy i potok łez murowany. Jeden krzywy tekst od mordeczki spod sklepu i pięści pójdą w ruch. Boże, napraw mnie.

 

Wyrok był, tylko co z tego. Jest nieprawomocny, a zło nie śpi i wciąż mąci. Kolejna rozprawa w sądzie za mną. To wszystko skończy się chyba dopiero wtedy, kiedy on sam się skończy. Wciąż w mojej głowie padają pytania: dlaczego? Po co? Kto na tym skorzystał? Kiedy wyrok będzie już prawomocny i nikt nie będzie mógł mi zarzucić mącenia w sprawie, gnębienia czy chuj wie czego napiszę mu list. Nie będzie to list z groźbami, choć każdy, kto o tym słyszał życzy mu jak najgorzej. Nie będzie to list z wyzwiskami, bo to niskie i nic nie zmieni. Napiszę tylko ten jeden raz i nigdy więcej. Napiszę, że choć chciał ich skrzywdzić i nas zranić, to w momencie, w którym zadał pierwszy cios nożem odebrał życie sam sobie. Koniec z dobrą pracą, ukochanymi pieniążkami, komputerkiem, podróżami i planami na przyszłość. Odebrał godność swojej matce, któej przyczepił etykietkę „wychowałaś mordercę i dzieciobójcę”. Odebrał spokój swojej wiekowej babce, która po wsi się musi ludziom tłumaczyć ze zbrodni, której ludzie pojąć nie mogą. Odebrał brata swojemu drugiemu synowi. Zamiast go wychować będzie siedział w celi bojąc się o swoją dupę, gdy najpewniej jakiś inny, porządny tym razem mężczyzna wychowa młodego jak swojego własnego syna. A on będzie gnił w pierdlu z prysznicem raz w tygodniu, nie mając do kogo gęby otworzyć, nie mogąc liczyć na nikogo, tonąc we własnym strachu przed samosądem. Wspaniała perspektywa. Rzeczywiście, widać ten nieprzeciętnie wysoki iloraz inteligencji. Decyzja nader prosta, któż by się takiemu życiu oparł. Każdy przyzna, że prawo nie jest w stanie zapewnić sprawiedliwego wyroku w takiej sytuacji, bo nic i nikt nie jest w stanie przywrócić ich do życia. Wydarzyła się krzywda nie do naprawienia. Nie da się poszkodowanym niczym tego wynagrodzić. Prawo jest natomiast w stanie zrobić winnego kolejnym poszkodowanym. Dożywocie jest przykrą dolegliwością samą w sobie, ale umówmy się... prawdziwym wymierzeniem kary jest zamknięcie dzieciobójcy dożywotnio z osobami, które nienawidzą osób krzywdzących dzieci. I za tę sprawiedliwość dziękuję. Za kodeks więźniów dziękuję. Za wartości jakie wyznają mimo własnej demoralizacji, dziękuję.

 

Dziękuję Ci siostro, że przychodzisz mimo wszystko. Głaszczesz mnie po głowie, podpowiadasz gdzie moje zgubione rzeczy. Nie wiem, co było wczoraj. Nie wiem, co będzie jutro. Nie wiem, czy brałam już leki. Nie wiem, jaki jest dzień tygodnia. Nie wiem, jak być człowiekiem. Nie wiem, jak się odnaleźć wśród ludzi, choć bardzo bym chciała. Wiem tylko, że bardzo Was kocham, że strasznie cierpię i że nie mogę zawieść osób, które pokładają we mnie nadzieję. Nigdy nie będę Tobą, choć niektórzy (chyba z tęsknoty) traktują mnie jako Twój substytut i cieszy ich, gdy znajdą we mnie jakiekolwiek podobieństwo do Ciebie. Jestem tylko sobą...choć nie wiem, kim jestem.